piątek, 21 grudnia 2012

7. And one phone can change everything ...

   Wyszłam z pod prysznica . Założyłam dużą koszulkę i krótkie spodenki . Rozczesałam włosy i związałam w luźnego warkocza . Wyszłam z pokoju . Przez chwilę zastanawiałam się czy wejść  po prostu czy zapukać . Nie słychać było żadnej odpowiedzi . Postanowiłam wrócić . Wyjęłam z torby telefon i zobaczyłam kilka nieodebranych połączeń od Jake . Choć było późno postanowiłam oddzwonić . Przez chwilę słyszałam a potem zmęczony i smutny głos Jake'go .
- Halo ?
- Cześć dzwoniłeś - miałam złe przeczucia ... coś było nie tak
- o to ty Su ... nie będę owijał w bawełnę ... Abby i Chris są w szpitalu ... nie wiadomo czy z tego wyjdą . Przyjedziesz ? Boję się ...  - przy ostatnim głos mu się załamał . Serce mi stanęło .
- zaraz będę . - rozłączyłam się . Rzuciłam się do torby . Wyjęłam jeansy i szybko założyłam je nie ściągając nawet krótkich spodenek do spania . Złapałam za bluzę i wciągnęłam trampki . Rzuciłam się biegiem do pokoju Zo . Wpadłam i miałam gdzieś że u niej w łóżku leży loczek .
- Zo jade do szpitala jedziesz ze mną ? - widocznie miałam przerażenie wypisane na twarzy bo Zoey zerwała się i szybko przebrała loczek usiadł i zapytał
- co jest ? stało ci się coś ? - przetarł twarz
- masz prawko ?- nie miałam siły odpowiadać na zadane przez niego pytanie .
- nooo -  ziewnął
- zawieziesz nas a zapomnę że tu leżałeś - gdy to usłyszał szybko się zebrał
- chodźmy - podszedł do drzwi . Był w krótkich spodenkach i koszulce . Zoey wybiegła z łazienki wyglądając względnie . Poszłam przodem szybkim krokiem . Zbiegłam po schodach łapiąc po drodze czyjąś kurtkę . Weszliśmy do pierwszego auta . Loczek szybko je odpalił i ruszył .
- który szpital ?- skupiał się na drodze i jechał szybko
- św, Patryk . - siedziałam z przodu i patrzyłam to na drogę to na telefon . Po 30 min byliśmy pod szpitalem . Biegiem rzuciłam się do drzwi . Byłam tak wystraszona . Z drugiej strony musiałam tam być , ja ją zostawiłam i nie dzwoniłam nawet nie wysłałam głupiego sms . Podbiegłam  do recepcji . Serce waliło mi o żebra z niesamowitą siłą . Ręce trzęsły się jak niewiem , a na dodatek oczy zaczynały szczypać
- Abigail Jensen i Chris Devellone - wyszuciłam na jednym wydechu . Pielęgniarka powoli sprawdzała a ja podigrywałam w miejscu . Po chwili doszli Harry i Zoey .
- piętro III sala 237 - nie skończyła a ja rzuciłam się do schodów . Wbiegałam po kilka stopni z sercem walącym o żebra a w głowie układały mi się najgorsze scenariusze . Ale między najgorszymi myślami przelatywały najwspanialsze chwile z naszej przyjaźni , już po chwili czułam gorące , słone łzy spływające po policzkach . Zobaczyłam napis III piętro i wbiegłam przez duże drzwi . Po chwili weszłam przez kolejne drzwi i byłam na korytarzu . Na krzesełkach w połowie korytarza siedział Jake . Gdy go zobaczyłam serce przyśpieszyło łzy spływały szybciej i więcej ich było . Na miękkich nogach powoli zbliżałam się do chłopaka . Gdy mnie zobaczył wstał i porwał mnie w ramiona .
- nie wiadomo czy oni przeżyją rozumiesz ... Jeśli on ... - rozpłakał mi się na ramieniu .
- Jake ... ciii spokojnie . Oni przeżyją . Nie martw się . - poklepałam go po plecach . Czułam że jest spięty .
- Jake - usłyszałam głos Zoey . Jake mnie puścił i odwrócił się do Zoey i Harrego . Widziałam że zdziwił się widokiem Harrego . Po chwili zobaczyłam że tych dwoje trzymają się za ręce .
- Idę do nich . - otworzyłam powoli drzwi i na miękkich nogach weszłam do sali . Serce waliło mi tak głośno że chyba nawet Abby to słyszała . Czułam krew płynącą mi w żyłach jeśli tak się da . Pierwszy raz tak okropnie się bałam . Byłam wystraszona jak mała myszka uciekająca przed kotem . Taak . Moje porównania . Stanęłam przy łóżku i drżącą rękę położyłam na poręczy przy łóżku . Zimno przeszyło moją dłoń ale ja przyglądałam się tym wszystkim maszynom podłączonych do dziewczyny . Przełknęłam głośno ślinę .
- Abbs ... to ja ... słyszysz mnie ?  - powiedziałam szeptem . Ból ścisnął moje płuca i ledwo mogłam wydusić coś . Zobaczyłam że powieki Abby delikatnie drgnęły a potem zaczęła mrugać . Kamień spadł mi z serca . Nogi jeszcze bardziej mi zmiękkły a na sercu ciepło się zrobiło . Łzy spłynęły mi wielkim wodospadem z oczu . Popatrzyła się na mnie i powiedziała .
- boże święty ... ty umiesz płakać - powiedziała całkiem głośno . Otworzyłam szeroko oczy i przysiadłam na łóżku .  Jedna ręka prawa była po obojczyk była w gipsie i obie nogi . Głowę miała
- leżysz na szpitalnym łóżku ledwo żywa i zwracach uwagę że ja płaczę ? - byłam zszokowana . Choć na sercu zrobiło mi się mega ciepło . Uśmiechnęłam się . Już dużo mniej drżącą ręką złapałam ją za rękę .
- coście narobili ?! - popatrzyłam się na nią surowo . - jak to się stało ?
- jechaliśmy do  Birmingham i na autostradzie ktoś w nas wjechał . To nie była wina Chrisa . - uścisnęła moją rękę . Do sali weszła Zoey z Harrym .
- Hej młoda . Przedstawisz mi mojego towarzysza ? - uśmiechnęła się . Zo i Hazza usiedli z drugiej strony łóżka na krzesłach .
- Abigail to jest Harry , Harry to Abigail . Moja druga siostra - przy słowie siostra zrobiła cudzysłów w powietrzu .
- Jak się czujesz ? - zapytał przyglądając się jej troskliwie .
- Jak na mój stan to dobrze . Ann możesz popytać o Chrisa ? Długo go nie ma - powiedziała a jej głos zmienił się na wystraszony . - uśmiechnęłam się na dźwięk zdrobnienia .
- Jasne - wstałam i ucałowałam ją w czoło . Spokojniejsza niż jak tu wchodziłam wyszłam na korytarz . Zobaczyłam jak Jake rozmawia z lekarzem . Lekarz coś mu mówi i Jake opadł na kolana . Zrozumiałam że coś nie nie tak . Bardzo nie tak . Serce momentalnie mi przyśpieszyło , ręce zaczęły się pocić i znowu na miękkich kolanach podeszłam do mężczyzn .
- doktorze . Jak z Chrisem ? - pomogłam Jakowi wstać i posadziłam go na krześle .
- Pan Christopher Devellone...
--------------------------------------------------------------------------
 Hej ! przepraszam za spóźnienie ale nie miałam dostępu do komputera :D Pojawia się nowy rozdzialik i trochę musiałam namieszać . Kocham tych kilka osóbek które czytają skomentują i pokazują że tu są i cenią moje opowiadanie . Choć nie jestem z niego zadowolona i cały czas mam nadzieję żeby się poprawić to i tak żyję tym opowiadaniem . Miałam napisane 20 stron całkiem innego zakończenia ale postanowiłam namieszać :D zasada jak chyba na każdym blogu
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
  Mam nadzieję że choć ociupinkę się wam spodoba . Kocham was i tylko od was zależy jak potoczy się ta historia . Im was będzie więcej tym będę mieć lepszy humor i będę miała ochotę pisać szczęśliwe zakończenia a im was mniej tym jest gorzej ... -.- kocham te kilka osób które znajdą 5 sekund żeby napisać proste ; "ale fajne !" czy nawet " może być nie jest najgorzej " czy nawet "jest okropny " . Dziękuje że jesteście !

4 komentarze:

  1. Świetny, pisz szybko kolejny. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. kiedy następny ? <3 nie mogę się doczekać . jestem ciekawa co bedzie pomiędzy Susan a Zaynem
    +wbijaj , komentuj i dodawaj do obserwatorów <3
    http://i-would-go-with-you-everywhere.blogspot.com/

    http://dreaming-dancing-druming.blogspot.com/
    oby dwa o Zaynie ; p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewiem , muszę go przemyśleć , już poczytałam zaraz skomentuje , a z chęcią także zapraszam na mojego drugiego bloga :) Całuuuski xoxo

      Usuń